piątek, 10 sierpnia 2012

1.Codzienność życia


Zamykając się w szarej rzeczywistośći, gdzie radość i szczęście nie mają dostępu staczasz się stając się zupełnie inną osobą. Zatracasz się w codzienności życia. Sam sprawiasz, że znikają kolorowe barwy, a pozostaje jedna wielka czerń. Nawet w wyśnionym świecie nie ma miejsca  na uśmiech. 

Tokio, lato 2009
W małym mieszkaniu na przedmieściach spała sobie siedemnastoletnia dziewczyna.  Przez osłonięte okno do pomieszczenia  wpadały pierwsze promienie światła, tym samym budząc  ową nastolatkę. Minęła dłuższa chwila, zanim powoli uniosła powieki, ukazując światu morskie tęczówki.  Podniosła się do pozycji siedzącej, rozglądając się dookoła. W pokoju była sama,  lecz na fotelu spał sobie słodko Tofik. Uśmiechnęła się lekko, ziewając. Od dziewięciu lat zawsze budzi się z tą samą głupią nadzieją.  Nienawidzi wszystkich za to, że jest sama. Przywykła do samotności, lecz mimo tego cały czas ma pustkę w sercu, którą nikt nie potrafi zapełnić. Dotknęła swojego lekko zardzewionego naszyjnika, przyciskając go do miejsca, gdzie miała serce. Z jej oczu wypłynęła jedna, samotna łza, powoli tocząc się po jej bladym policzku. Znowu pozwoliła, by przykre wspomnienia wróciły. Przymknęła na chwile oczy, by się uspokoić. Gdy  je ponownie otworzyła dookoła niej było pełno krwi. Złapała się za głowę, rwiąc garść włosów. Te dziwne uczucia nadal ją dręczyły. Opadła bezwładnie na łóżku, cała się telepiąc. Tofik podszedł do nastolatki, łasąc się do niej, jakby chcąc pokazać, że jest z nią. O dziwo dziewczyna uspokoiła się i powoli wracała do dawnej siebie. Szybko wstała z łóżka kierując się do mebla.  Stała kilka minut przed otwartą na oścież szafką. Z przykrością musiała stwierdzić, że ubrania zdatne do użytku powoli się kończą. Jej uwagę przykuła niebieska sukienka. Była na dole lekko pszarpana , ale nie przejęła się tym. Chwyciła ubranie i  czystą bieliznę i skierowała się do łazienki. W błyskawicznym tempie ubrała się, wygładzając nierówności. Chwyciła szczotkę, chcąc doprowadzić kosmyki włosów do ładu. Gdy się z nimi uporała, spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Uśmiechnęła się krzywo, widząc tą samą dziewczynę.  Okręciła się dookoła własnej osi.  W jednym miejscu widać bardzo było , że brakuje dużej ilości włosów. Westchnęła zrezygnowanie i przeklnęła siarczyście na swoją głupotę. Związała włosy w luźnego kucyka.  Przemyła szybko twarz i opuściła pomieszczenie. Nie mogła już dłużej przyglądać się swojemu odbiciu. To wszystko ją przerastało. Gdy znalazła się w swojej sypialni spojrzała na zegarek, który wskazywał siódmą czterdzieści osiem. Znowu się spóźni do szkoły, ale do tego prrzywyła. Wolnym krokiem podeszła do kota, biorąc go na ręce. Razem z nim udała się do kuchni, gdzie naszykowała dla nich skromne śniadanie. Z przykrością stwierdziła, że powoli brakowało zapasów jedzenia. Musi w końcu znaleźć jakąś pracę i zastanowić się dokąd zmierza. Na razie to w ogóle nie miała celu w tym swoim życiu. Chciała tylko wypełnić swój obowiązek jako uczennica, a potem... Właśnie, tego nie wiedziała. Po paru minutach skończyła konsumować jedzenie. Przerzuciła torbę przez ramię i wyszła z domu. Powolnym krokiem kierowała się ku szkole. Przechodnie jak zwykle patrzyli na nią z pogardą, jakby była kimś gorszym od nich. Niestety każde miasto rządzi się swoimi prawami. Ona jako, że nie miała nikogo i nie nosiła markowych ciuchów została od razu skazana na bycie gorszą. Zarzuciła niesforne kosmyki włosów do tyłu, przygryzając lekko wargę.  Czuła na sobie przeszywające spojrzenia innych i przez to było jej trochę niezręcznie. Miała ochotę obrócić się i wykrzyczyć wszystkim co o nich sądzi. Spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu i przyśpieszyła kroku.  Pogoda się nieco zmieniła, przez co pierwsze krople deszczu zaczęły spadać z nieba. Wystarczyło raptem pare chwil, by była cała mokra. Na szczęście do szkoły  nie miała już daleko. Starała się przygotować na codzienną dawkę drwin. Ścisnęła nerwowo pięść i westchnęła.



Żyje się z dnia na dzień nie będąc pewnym swojej przyszłości. Każdy dzień jest czymś nieznanym, wszystko jakieś takie tajemnicze. Nawet nie wiesz kiedy twoje życia wywraca się do góry nogami, czy chcesz tych zmian ? 

Konoha, lato 2009 
Szła powoli, bowiem nigdzie się jej nie śpieszyło. Powód? Wyszła za szybko z domu, więc będzie musiała czekać sama w szkole, a tego nie chciała. Spojrzała na swój zegarek i przekręciła zrezygnowanie głową. Do rozpoczęcia lekcji zostało piętnaście minut, a znając jej przyjaciółkę to przyjdzie równo z dzwonkiem. Z daleka zauważyła swój budynek szkolny. Postanowiła wykorzystać wolny czas i przysiadła na ławce. Wyciągnęła  z torebki słuchawki  wraz z telefonem. Zaczęła przeszukiwać listę piosenek , by trafić na swoją ulubioną. Gdy słuchała tej nuty całkowicie odlatywała, zatracając się w melodii. Te słowa były tak prawdziwe, a jednocześnie oddawały jej uczucia. 
'(...)Mimo, że pośród mnie żyje tyle znajomych to nadal jestem samotna. Kto zapełni tą pustkę? '- ten fragment jej się najbardziej podobał, bo mówił o prawdziwym życiu. Wiele osób żyje wśród rówieśników, ale mimo tylu znajomych to w głębi serca są samotni. Ona też tak miała, ale chociaż ta jej jedyna przyjaciółka zapełniała pustkę. Uśmiechnęła się sama do siebie i spojrzała w niebo. Obserwowała sklepienie, po którym powoli sunęły się białe obłoczki. Uwielbiała wpatrywać się w niebo i zapomninać o świecie. O wszelkich problemach, przeszkodzach, o każdej błahostce. Dla niej te kilka obłoczków były nicym azyl. Stanowiły dla niej ostoje spokoju, po prostu mogła wtedy dokładnie przemyśleć wszystko.  Nagle jej widok zasłoniła czyjaś sylwetka. Zamrugała kilkakrotnie oczami i spojrzała na twarz owej osoby. Serce zaczęło jej nieco szybciej bić, a oddech stał się ciężcy. Pośpiesznie wyciągnęła słuchawki i teraz tylko wpatrywała się w twarz chłopaka.
-Eee... mogę się przysiąść?- spytał niepewnie chłopak, nieco zakłopotany tą sytuacją. Jakaś nastolatka wpatrywała się w niego jak obrazek. Musiał przyznać sam przed sobą, że było to w jakimś stopniu irytujące.
 -A, tak jasne-odparła pośpiesznie dziewczyna, spuszczając głowę w dół. Pierwszy raz się tak dziwnie czuła w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Zawsze pewnie i na luzie rozmawiała  ze wszystkimi, a przy tym było inaczej. Kompletnie nie rozumiała co się z nią dzieje. Po raz pierwszy była aż tak skrępowana. Miała pustkę w głowie i nie wiedziała, co robić.  Między nimi zapanowała niezręczna cisza, którą chciała przerwać. Westchnęła cicho, gdyż nagle wyleciały jej z głowy pomysły na rozpoczęcie rozmowy. Przygryzła wargę i zaczęła rozmyślać.
-A no...nie powinieneś być w szkole?-spytała niepewnie, delikatnie się uśmiechając. 
-Jasne, że powinienem, ale nie chce. Ciebie się tyczy to samo-zaśmiał się, wpatrując się w nią uważnie.
-W sumie racja. Ty zawsze jesteś taki wesoły?
-Taa, chyba tak. A ty z natury taka złośnica, czy ...
-Nie jestem złośnicą-wtrąciła, chichocząc lekko.  Odgarnęła niesforne kosmyki włosów do tyłu, chowając telefon do kieszeni. Zerkając ukradkiem na chłopaka, zobaczyła, że patrzy w przeciwnym niż ona kierunku. Odetchnęła z ulgą i wstała z zamiarem odejścia.  Chciała ruszyć krok naprzód, gdy poczuła dłoń na swoim nadgarstku. Odwróciła się w kierunku chłopaka z niedowierzaniem.
-Już idziesz? Szkoda, a tak w ogóle to jak się nazywasz- spytał, patrząc w jej zielone tęczówki.
-Ja na prawdę już muszę iść- rzuciła skrępowana i pobiegła w znanym sobie kierunku. Obróciła się do tyłu, lecz nie widziała już nastolatka. Z jednej strony się cieszyła, ale z drugiej strony zrobiło się jej dziwnie smutno z tego powodu. Przeklnęła siarczyście na swoją głupotę. Dzisiaj od rana zbiera jej się na jakieś ckliwe rozmyślenia, powoli zamienia się w jakąś psychiczną dziewczynę. Zaśmiała się głucho do swoich myśli i przyśpieszyła kroku. Zawsze narzekała na swoją kumpelę, że się spóźnia, a tym razem to ona zawiedzie. Przez chwile widziała jeszcze przed sobą twarz chłopaka, która zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Stwierdziła, że źle postąpiła. Musiała przyznać że nieznajomy był calkiem ładny i w dodatku miły. Straciła taką okazję, by kogoś wreszcie poznać. Może chociażby on zapełnił tą pustkę? Do szkoły dotarła równo z pierwszym dzwonkiem. Mimo to jej przyjaciółki nadal nie było. Jednak i tym razem była szybciej od niej. Rozglądnęła się dookola i wtedy zauważyła sylwetkę przyjaciółki. Stała ona z blondynem, zaraz , zaraz z Naruto! A to niespodzianka, pomyślała. Postanowiła nie przeszkadzać im i poczekała aż granatowłosa sama skieruje się do szkoły. Nie minęła chwila, a jej przyjaciółka zauważyła ją i zawędrowała w jej kierunku.
-Hey Mika.-przywitała się dziewczyna, uśmiechając się.
-Tak, tak. Hey. Powiedz mi o czym rozmawiałaś z Naruto, nie mów że odważyłaś mu pow...
-Cicho, nie tutaj-wtrąciła Hinata, uciszając koleżankę.-pogadamy na przerwie, a teraz chodź bo lekcja się zaczęła.-dodała.
-Ty mi się tutaj nie wymiguj-wytykała jej palcem długowłosa, usiłując się na poważny ton. Po chwili obie nastolatki wybuchły śmiechem i razem udały się pod salę 113. Co jak co, ale na lekcje z ich wychowawcą nie miały ochotę się spóźnić. Dzień od rana zapowiadał się taki jakiś magiczny. W powietrzu aż unosiło się od pozytywnych uczuć. Ale czy to nie zwiastowało jakiś kłopotów, które niebawem miały się wydarzyć? Co jeśli w życiu nastolatków nadejdzie ostra zmiana wywołana jedną osobą? Czy objawi się ciemna strona ludzkiego serca? Właśnie od tego dnia rozpoczęła się walka z czasem, o której jeszcze nikt nie wiedział.

Szczęście, radość, tik tak tik tak, nie zaznacie długo miejsca w ludzkich sercach, zastąpi was ciemna otchłań...

1 komentarz:

  1. Jednak sie nie zawiodlem na tym opowiadaniu. Moze dlatego, ze wiekszosc rzeczy jest zlizona do mnie :) etto... notka jest wspaniala :D

    OdpowiedzUsuń