piątek, 10 sierpnia 2012

Prolog

 Siedemnastoletnia dziewczyna siedziała na chropowatej powierzchni parapetu, wzok wlepiając za okno.  Obserwowała czarny strop nieba, którego ozdabiały srebrzyste gwiazdy oraz strażnik nocy, księżyc. Uważnie zastanawiała się nad swoim dotychczasowym życiem. Tak na prawdę to nic nie zrobiła przez te wszystkie lata. Każdy dzień był zwykły, przeciętny, niczym się nie wyróżniający.Odkąd zginęła jej siostra i matka zamknęła się w sobie, odrzucając od siebie najbliższych. Tak bardzo zraniła swoją przyjaciółkę oraz przyjaciela.  Samotna łza wolno stoczyła się po bladym policzku, spadając na parapet. Chciałaby cofnąć  czas, aby móc ponownie spotkać swoich bliskich i przeprosić ich. Mocno ścisnęła wisiorek w dłoni, zawieszając na nim swój wzrok. To ostatnia pamiątka po jej kochanej siostrze, a także najważniejszy dla niej skarb. Nie darowałaby sobie gdyby i ten naszyjnik straciła. Wtedy całkowicie zniknąłby jej sens istnienia. Zycie jest niesprawiedliwe , okrtune.  Dlaczego akurat ona? Przecież miała kochającą się rodzinę,  a mimo to straciła ich. Posiadała cennych przyjaciół, których także już nie ma przy niej. Czyżby była, aż tak złą istotą? Nie rozumiała już niczego. Życie stało się dla niej nieodkrytą zagadką, a każdy dzień czymś nieznanym. W tym wszystkim zgubiła przede wszystkim swoje prawdziwe ja. Użalała się nad sobą, nie doceniając tego, co jej zostało. Mimo, że straciła, to mogła przecież zyskać.  Najpierw musi odnaleźć swoje odbicie, wnętrze, aby potrafić iść do przodu dalej z podniesioną głową. Ona tak na prawdę była kruchą istotą, skrywającą się pod tyloma maskami. Dla osób z jej otoczenia była niemiła, trzymała wszystkich na dystans, zamykając się w swoim świecie czterech ścian. Zaśmiała się ironicznie do siebie, kątem oka znowu obserwując sklepienie. Przyłożyła rękę do szklanej powierzchni, jeżdząc po niej dłonią. Znowu zamyśliła się na chwilę, a wtedy te przykre wspomnienia powróciły. Ona uciekała przed samą sobą, oszukując siebie, że nikogo już nie potrzebuje. Nie zdawała sobie sprawy, że jednak los się do niej uśmiechnie, lecz jeszcze nie czas. Niech zastanowi się nad samym sobą, by później móc spojrzeć na lepsze jutro. Zeskoczyła z parapetu, kierując się na swoje łóżko. Wzięła na ręcę swojego pupila, czarnego kota. Pogłaskała po po brzuszku , uśmiechając się przy  tym. Zwierzę zamruczało na tą pieszczotę, jeszcze bardziej łasąc się do właścicielki. Dziewczyna nalała Tofikowi mleka do miski. Sama po niedługim czasie położyła się na swoje łóżko, odpływając w objęcia Morfeusza.Tofik położył się obok dziewczyny, dawając jej swoje ciepło.

1 komentarz:

  1. fajnie sie zapowiada :D

    Tofik... niezle imie :P szczegolnie dla kota xD

    OdpowiedzUsuń