niedziela, 18 listopada 2012

8.'Jesteś gotowa dowiedzieć się prawdy?'



Oderwanie się od rzeczywistości… przeniesienie się do krainy- miejsca, gdzie wszystko jest idealne, doskonałe… udanie się do świata wróżek, elfów, magicznych stworzeń…życie wśród szczęścia… To właśnie sen!
Ciemność, zarysy kontur, kreatury, potwory, głuche jęki… w świecie mroku istnieje tylko smutek i cierpienie… krew, ból, łzy… straszne miejsce, przeciwieństwo snu- koszmar!
Śniłam długo i nieprzerwanie. Po raz pierwszy oddałam się w objęcia Morfeusza, pamiętając wszystko, co szepcze mi do ucha. Miałam przed sobą obraz mojego snu…niewiarygodnego, niezwykłego, przerażającego… Ale to nie mógł być koszmar…
-Tofik?-szepnęłam cicho.
Wpatrywałam się w kota, który powoli wracał do normalności. W błyskawicznym tempie zmniejszył się do swoich rozmiarów małego kotka. Powoli podchodził w moją stronę. Słychać było stukot jego łapek.
Kiedy Tofik znalazł się na moich kolanach, oślepiła mnie czerwona jasność. Przymrużyłam oczy, lecz światło nie gasło. Dodatkowo, im kot był bliżej, tym odcień czerwonego przybierała na intensywności.
Podsumowując, ten sen był coraz bardziej dziwny i pokręcony! Dziwne tylko, że jeszcze się nie obudziłam.
-Zrobisz coś z tym światłem?-powiedziałam błagalnie, kiedy z moich oczu popłynęły pierwsze łzy bólu.
-Miau…Dotknij naszyjnika.
Potulna jak baranek, bez sprzeciwu, wykonałam polecenie kota. Światło natychmiast znikło, lecz jego miejsce zastąpiło gorąco, parzące moją dłoń. Szybko wypuściłam naszyjnik, ale on opadł na szyję. Fala ciepła wypełniła całe moje ciało. Myślałam, że oszaleję. Czułam, jakby rozgrzana lawa wylała się z wulkanu, płynąc swobodnie po moim ciele. Z grymasem na twarzy popatrzyłam błagalnie na Tofika. Moje oczy były wypełnione wszystkimi  uczuciami-smutkiem, bólem, lękiem.  Nie musiałam nic mówić, by kot zrozumiał moje cierpienie. Usłyszałam tylko ciche miauknięcie. Ostry, czerwony blask ponownie rozprysnął, by  w następnej chwili zniknąć. Razem z nim wyparowało gorąco. Byłam uratowana, jednym słowem mówiąc. Zmęczona opadłam na dywan, szybko łapiąc powietrze. Nie wiem czemu, ale owe  „zachowanie”  naszyjnika tak jakby wyparowało ze mnie wszystkie siły życiowe. Czułam się bardziej wykończona niż po długim maratonie. Lecz snów nigdy nie można zrozumieć, bowiem mają swoje ukryte znaczenie. Z taką myślą próbowałam odczytać ukryty sens. Wszystkie moje wysiłki poszły na marne. Nic prawdopodobnego nie przychodziło mi do głowy. Czułam się jak głupia, pusta nastolatka!
-Ami, powtórzę. Nie jestem zwykłym kotem, lecz twoim opiekunem…-słowa Tofika odbijały się echem, ale do mnie nie docierały.
Nie miałam siły na nic. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Nie mogłam się nawet ruszyć o milimetr. Byłam niemal sparaliżowana bezsilnością i żałosnością.  Ogarniał mnie lęk, coraz bardziej nie rozumiałam tego snu. Powoli moje oczy zamykały się. Czułam się senna, nie potrafiłam dłużej normalnie funkcjonować. Chciałam wreszcie obudzić się i wrócić do codzienności. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to nie jest możliwe.
-Obudź się!
Muśnięcie chłodnego powietrza „ postawiło mnie na nogi ”. Do mojego ciała na nowo powracały siły życiowe. Pod moją skórę wlewała się determinacja, wytrwałość.  Powoli uniosłam powieki, wpatrując się w biały sufit. W owym momencie wydawało to mi się to  ciekawym zajęciem. Obserwowanie gładkiej, jednolitej powierzchni było niezmiernie interesujące. Chwilami widziałam lecące płatki śniegu. Nie wiem czemu, ale pragnęłam ujrzeć ten biały puch, warstwami pokrywający cały świat. Chciałam niemal poczuć zimny lód na dłoniach, powiekach, policzkach-całym ciele. Zanurkować w puchu, ukoić uczucia i nie czuć nic. Ach, ile dałabym za taką chwilę beztroskości. Jednak to niemożliwe, przynajmniej nie dla mnie. Dalej wpatrywałam się w sufit, jak kretynka. Tym razem widziałam przebiegające renifery, ciągnące za sobą św. Mikołaja z paczką prezentów. Staruszek posłał mi ciepły uśmiech. Ta moja wyobraźnia nie do ogarnięcia. Nie rozumiałam, dlaczego zebrało mi się na wspominanie świąt. Może ma to związek z tym, że dokładnie w Dniu Wigilii zostałam osierocona. Dokładnie tamtego ranka zostałam sama, raz na zawsze. To właśnie wtedy, po raz pierwszy spędzałam samotnie święta. W tamtym momencie czułam się zagubiona, lecz nikt mi nie pomógł. Owego dnia spadły pierwsze płatki śniegu, które znienawidziłam. Wyobrażałam sobie je jako zamarznięte łzy. Moje łzy, cierpienia i goryczy. Mimo to, właśnie dzisiaj, właśnie teraz polubiłam śnieg. Ni stąd ni zowąd naszła mnie ochota na pokochanie wiecznego utrapienia. Mimo wszystko, znów pozwoliłam przeszłości powrócić do moich myśli ze zdwojoną siłą. Jednak tym razem, nie obwiniałam nikogo za tyle lat samotności, nie miałam pretensji za cierpienie. Bo miałam Jego. Mojego kochanego, najcenniejszego przyjaciela. Przy Nim wszystko stawało się jasne, kolorowe. Życie nabierało barw, traciło szare kolory. Nie ważne jak okrutna miałaby być rzeczywistość, póki On będzie blisko, starczy mi siły na każdą przeciwność losu.
-Ami. Jesteś gotowa dowiedzieć się prawdy?
Zebrałam wszystkie siły, stanowczo kiwając głową. Jednak w dalszym stopniu nie potrafiłam się podnieść chociażby do pozycji siedzącej. Leżałam oparta na łokciach, wpatrując się w pyszczek kota.
-No to dobra. Tak naprawdę nazywam się Coficuaie, chociaż dla ciebie wciąż pozostaje tym samym kotem. Kim właściwie jestem, pewnie pytasz siebie.-spojrzał na mnie znacząco.
Zawstydzona, ponownie skinęłam głową. Nie sądziłam, że jestem, aż tak przewidywalna.
-Tylko problem w tym, że nie wiem jak ci to najprościej wytłumaczyć. Moja historia, a historia Doyobi, są w pewien sposób powiązane, ale są zbyt długie. A jeśli chcesz przeżyć, musimy się śpieszyć.
-Przeżyć? Co dokładnie masz na myśli?-spytałam niepewnym głosem, opadając bezwładnie na podłogę.
-Jeśli pozostaniesz w obecnym stanie, to tylko kwestia czasu, zanim Doyobi przejmie twoje ciało…
Miałam stracić własne życie? Moja dusza miała się ulotnić, bo jakiś tam demon chciał mojego ciała?
-Czyli nie da się z tym nic zrobić?
Tofik zgrabnie przeciągnął się, jak na kota przystało. Podniósł łapkę, dokładnie wylizując futerko. Miauknął przeciągle, wpatrując się we mnie tymi dwoma, czarnymi „studniami ocznymi”. Mimo wszystko, to był nadal mój kot. Pomimo, że potrafił mówić, to wciąż go kochałam, jak wcześniej. Mój wspaniały Tofik.
-Najlepiej będzie, jak zacznę od początku. Urodziłem się w rodzinie czarodziejskiej, długi czas przed pojawieniem się Doyobi. Poznałem ją jak jeszcze była zwykłą nastolatką, zakochaną po uszy. Gdybym wtedy wiedział, kim się później stanie…-zatrzymał się na chwile, wbijając pusty wzrok we mnie…- No, więc pewnego razu przyszła do mnie, do ogrodu. Poprosiła o zrobienie jakieś symbolu, znaku, pamiątki, by uwiecznić jej miłość do ukochanego. Nie wiele myśląc zrobiłem wtedy ten naszyjnik…-wskazał na połowę serca na mojej szyi.-Jedną część miała zostawić sobie, drugą zaś podarować chłopakowi. Jednak, ach gdyby życie było takie piękne. Ukochany zakochał się w jej siostrze z wzajemnością. Oboje brnęli w zakazane uczucie, porzucając Doyobi. Odwrócili się od niej, zostawiając ją samą. Od tamtej pory dziewczyna powoli staczała się na dno. Aż stała się…
-Kim? Kim się stała?
Czekałam jak na wyrok. Ogarnęła nas głucha cisza. Słyszałam łomotanie serca, bicie było przyśpieszone, najprawdopodobniej z ogarniającego mnie strachu.
-Katem siostry, ukochanego i demonem…Mimo dokonania zemsty, zło ogarnęło jej umysł. Zatraciła się w ciemności, nie rozróżniała rzeczywistości. Doyobi rok później zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. Jednak zostawiła po sobie pamiętnik … Nie wiem dlaczego, ale którakolwiek dziewczyna go przeczyta, zostaje owładnięta przez demona… Jednak to się dzieje co tysiąc lat. Prawdopodobnie rzuciła jakiś czar, klątwę…Mimo minionych czterech tysięcy lat, Doyobi nie odzyskała prawidłowej świadomości. Odradza się, niszczy potomka ukochanego i znika na kolejne tysiąc lat… Tak się dzieję przez cały czas, niczym w niekończącym się kole nienawiści .-zakończył monolog kot, zgrabnie podchodząc do mnie.
-A co z naszyjnikiem?
-Druga połowa serca nigdy nie trafiła do ukochanego Doyobi… W dniu śmierci dziewczyna miała na sobie cały naszyjnik. Tydzień później chciałem zobaczyć jej ciało, oczyścić ze złej aury. Jednak nie znalazłem wtedy wisiorka. Następnym razem zobaczyłem dwie połówki tysiąc lat później na młodej, zakochanej parze. Dwa dni później oboje zmarli… Od tamtego wydarzenia pamiętnik wraz z wisiorkiem losowo wędrują po świecie, czekając na odnalezienie przez przypadkową kobietę…
 -Ale jak to możliwe? Czyżby Aiko też miała być pojemnikiem? Co ze mną? Przecież miałam naszyjnik, zanim przeczytałam pamiętnik? Co z potomkiem? – zadawałam pytania po kolei, nie panując nad emocjami.
Chciałam wiedzieć wszystko. Nie chciałam być ogarnięta przez niewiedzę.
-Przyznam szczerze, że obecne tysiąclecie jest dla mnie wielką zagadką. Nie rozumiem, dlaczego obie siostry miały naszyjnik. Nigdy jeszcze nie było takiego przypadku. Nie wiem, kim jest potomek. Dużo rzeczy nie rozumiem! Chociaż podejrzewam, że ty możesz zmienić niekończącą się historię. Jednak reszty musisz dowiedzieć się sama…Przykro mi.
-Ale jak ja mam się dowiedzieć? Ja sobie z tym rady nie dam…
Szepnęłam błagalnie. Głos łamał mi się z każdym słowem. Czyżby mój los był z góry przesądzony? Dlaczego to mnie znowu musiało spotkać? Teraz, kiedy zaznałam szczęście, wszystko musiało się skomplikować… Pierwsze łzy wypłynęły z moich oczu. Czułam się żałośnie. Moje przeznaczenie zostało zapisane na kartkach historii dawno temu. Lecz dopiero dzisiaj dowiedziałam się o nim. Ale ja tego przeznaczenia nie chciałam! Nie potrafiłam go zaakceptować. Czyżby nie dało się z nim nic zrobić?
-Spokojnie, nie płacz Ami. Kluczem do prawdy będzie poznanie prawdziwej historii twojej siostry. To właśnie ona jest rozwiązaniem tej zagadki. Na pewno jest coś, co pozostawiła. Jednak tylko ty jedna możesz wiedzieć gdzie to ukryła.
Wzięłam głęboki oddech. Uspokój się, uspokój się!  Powoli wracałam do siebie. Moje ciało ogarniało opanowanie. Czułam się lepiej, chociaż nadal beznadziejnie. W jednej chwili dotychczasowe życie legło w gruzach. By móc normalnie funkcjonować musiałam zaakceptować obecny fakt-noszenie w swoim sercu demona. Dodatkowo, najszczersza prawda była kluczem do przetrwania. Wierzyłam, że uda mi się przezwyciężyć przeznaczenie. Bowiem nie chciałam, by poświęcenie mojej siostry poszło na marne. W głowie wertowałam wspomnienia. Musiałam znaleźć coś, co by mogło dać mi jakąś wskazówkę.
Przez myśli przelatywały mi przypadkowe kadry z dzieciństwa. Widziałam niektóre niewyraźne chwile spędzone u boku Aiko. Na każdym widziałam uśmiechniętą twarz siostry. Analizowałam wszystko powoli, ale dokładnie. Jednak żadne wspomnienie nie zawierało potrzebnych informacji. Może po prostu takowego nie było. Już sama nie wiedziałam.
Olśnienie! Zwyczajnie, kiedy miałam się poddać, przypadkowo dotknęłam naszyjnika. Wtedy biały błysk rozjaśnił myśli, wysuwając na przód jedną z chwil z mojego życia. Uśmiechnęłam się, dokładnie zapamiętując jego przebieg.
Otworzyłam zaspane oczka. Obudziły mnie jakieś szmery dochodzące z pokoju obok, z sypialni Aiko. Szybko wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem szłam przez korytarz w stronę wyznaczonego pomieszczenia. Każdy krok stawiałam delikatnie, by nie wydać żadnego dźwięku. Już po krótkiej chwili znalazłam się przed lekko uchylonymi drzwiami. Umieściłam główkę między „szparę” obserwując ruchy siostry. Wyglądała na zdenerwowaną. Sterty ciuchów i zdjęć walały się po pokoju. Ona siedziała na środku pokoju. Zapisywała coś na jakieś kartce. Dookoła unosił się dziwny zapach.
-Kochany pamiętniku. Zostało mi niewiele czasu. Doyobi powoli przejmuje nade mną kontrolę. Jestem na tropie potomka, lecz wciąż nie odkryłam jego położenia. Czuję że długo tak nie pociągnę. Jej szepty doprowadzają mnie do szału, jej obecność wywołuje liczne siniaki i blizny na moim ciele. Najgorszy jest jednak znak na czole… Codziennie, w każdej chwili parzy mnie. Nie zniosę tego dłużej. Jedyne co trzyma mnie przy życiu to Ami. Chcę dla niej jak najlepiej. Mam nadzieję, że nie będę musiała jej poświęcić…
Głos siostry załamał się. W jednej chwili widziałam wypływającą z jej ciała krew. Jakieś dziwne szepty krążyły dookoła nas. Bałam się! Aiko obróciła głowę w moją stronę. Przed oczami mignął mi wyryty wachlarz, zanim zapadłam w sen.”
Niemożliwe. Po raz pierwszy takie coś sobie przypominam. Jednak teraz to się nie liczyło! Wiedziałam. Czułam. Zrozumiałam. Musiałam znaleźć jej pamiętnik. Uśmiechnęłam się do siebie. W szybkim tempie, po wielu próbach podniosłam się, stając na równe nogi.
-Czyżbyś się czegoś dowiedziała?
-Kto wie. Muszę się sama o tym przekonać.
Powoli opuściłam pomieszczenie. Dostałam się na korytarz, idąc powoli zakręconymi schodami. Z każdym stopniem coraz bardziej wahałam się. Jednak teraz nie było odwrotu. Z tego co pamiętam minęło dziewięć lat, odkąd ostatni raz byłam w jej pokoju. W sypialni mojej najdroższej siostry. Otuchy dodawała mi obecność Tadashiego. Ani przez chwilę o nim nie zapomniałam.
Pełnia. Srebrny księżyc pokazał się mi w całej okazałości. Na tle granatowej poświaty idealnie się odznaczał. Oprócz niego, nie dostrzegałam nic innego. Cały świat się dla mnie zatrzymał. Czułam się jak w transie, gdy obserwowałam go.  Zahipnotyzowana czułam się jak lalka. Nie mogąca się sama ruszyć, nie odczuwająca nic. Chociaż obecny stan mi pasował. Wyparowana z uczuć byłam sztucznie szczęśliwa. W obecnej chwili nie potrzebowałam niczego więcej. Wiatr bawił się moimi długimi, różowymi włosami.  Zimny dreszczyk przebiegł przez moje ciało.  Ciemność powoli otulała mnie. Robiłam się senna. Powieki same osuwały się w dół.
Bądź szczęśliwa, Sakura.
Blask…
Spojrzenie czarnych tęczówek, ponownie je zobaczyłam.
Samotna łza wypłynęła, powoli sunąc się po moim policzku.  W jednej chwili poczułam się dziwnie samotna. Ogarnęły mnie pesymistyczne myśli. Wydawało mi się, że jakaś ważna część w moim życiu została mi zabrana. Nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że to ma związek z imprezą u Kiby. Wspomnienia z tamtego wieczoru, tu i teraz, wydawały mi się nierealne. Czułam, że wtedy wydarzyło się coś innego. Coś, co było bardzo ważne. Coś, co spowodowało, że byłam szczęśliwa. Coś, co wypełniło tamten dzień uśmiechem. Czułam, że straciłam wspomnienie o kimś. Lecz nie pamiętałam nikogo. Ale chciałam się dowiedzieć.
Spojrzałam na niebo. Tym razem pełnia wydała mi się inna. Księżyc wyglądał jakby chciał mi coś przekazać. Miałam wrażenie, że jego pojawienie coś symbolizuje.
Zaraz, zaraz! Blask księżyca, woda!
Tak jak tamtego dnia… Pamiętnego dnia…Wyjątkowego wieczoru…
Plusk i mój krzyk! Taniec i śmiech!
Wracało. To właściwe wspomnienie wlewało się do mojej podświadomości. W jednej chwili blask zamienił niewiedze, w coś oczywistego. Teraz pamiętałam. Jak mogłam zapomnieć. To spojrzenie czarnych tęczówek nie było przypadkowe. To twoje oczy! Te dwie, przyciągające, ciemne studnie oczy patrzyły wtedy tylko na mnie. Z uśmiechem na twarzy obserwowałam Ciebie, a ty mnie. Jak mogłeś mnie tak po prostu zostawić? Dlaczego cię nie pamiętam? Wyjaśnij to.... Proszę, wróć. Obejmij mnie i wszystko wyjaśnij. Jesteś dla mnie ważny, wiesz? To tylko puste słowa, lecz chcę je urzeczywistnić.
Sasuke, tęsknię.

Na to właśnie czekałem. Wystarczył miesiąc, by Ona sobie wszystko przypomniała. Czułem się niesamowicie szczęśliwy. Mogłem teraz spokojnie do Niej wrócić. Przytulić Ją i wszystko wyjaśnić. Uśmiechnąłem się do siebie, teraz mnie nic nie powstrzyma. Nasunąłem obszerny kaptur, powoli wstając ze skały. Pod osłoną nocy, powoli kierowałem się do Niej. Cisza wypełniała przestrzeń dookoła mnie. Naszyjnik swobodnie poruszał się do przodu i do tyłu.  Połowa serca czerwonym blaskiem rozjaśniała mi drogę. Drogę do szczęścia przy jej boku. Jednak zanim się to wydarzy, muszę usunąć pewną przeszkodę. Zmienię swoje przeznaczenie, zakańczając tą historię raz na zawsze. Zielona damo, czekaj na mnie!
***
Ufff, skończyłam ;) Jednak nadal nie jestem zadowolona. No, ale opinie pozostawiam wam :) Mam nadzieję, że opowiadanie co nieco wam wyjaśniło. Mam do was taką prośbę ;c Co tak naprawdę sądzicie o wprowadzeniu mrocznego świata i czy w ogóle podałam temu zadaniu ? Chodzi mi czy w miarę dobrze opisuje ten świat, czy lepiej wychodził mi opis zwykłego świata :) Od tej pory wszelkie informacje znajdują się na facebooku. Link do facebooka.  Pozdrawiam.  

4 komentarze:

  1. Jak zwykle zajebista nocia :D

    Tak... pododłałaś zadaniu ;p ,rok jest super! ^^ brakuje mi tu tylko jakiegoś mordu i będzie gites xD czekam na następną notkę ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. [SPAM] Postacie z Naruto trafiły do liceum. Rzeczywistość opowiadania to poplątanie Japonii z Polską. Sakura Haruno walczy o zdobycie uczucia jej odwiecznej miłości, Sasuke Uchihy. Czy jej się uda?

    Serdecznie zapraszam na mojego bloga o tematyce SasuSaku: http://szept-serca.blogspot.com/ Może przypadnie Ci do gustu? Pozdrawiam, Banshee :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, z tej strony Meaghan z Katalogu Naruto. Twoje opowiadanie za czasów starego adresu znajdowało się u nas w spisie, jednak aktualne już nie, ponieważ nie dostałyśmy od Ciebie zgłoszenia o przenosinach. Jeśli nadal jesteś zainteresowana reklamą na łonach naszego bloga, zapraszam Cię do ponownego zgłoszenia adresu. W komentarzu, abyś uniknęła kolejki ze względu na swoją wcześniejszą obecność, proszę Cię o dopisek "PO PRZENIESIENIU", a wtedy w pierwszej kolejności zostaniesz dodana. Pozdrawiam i czekam na odzew
    www.Katalog-Naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, z tej strony Meaghan z www.szkola-liscia.blogspot.com - wpadam, aby poinformować Cię, że pojawił się u mnie nowy rozdział. Byłoby mi miło, gdybyś znalazła czas na wyrażenie swojej opinii. Pozdrawiam,

    ~~jeśli nie chcesz być już informowana o nowych rozdziałach, wystarczy, że poinformujesz mnie o tym w dziale "Czytają...".

    OdpowiedzUsuń