piątek, 10 sierpnia 2012

5.Szczęście


Miałam tego wszystkiego szczerze dosyć! Od początku przyjęcia nic nie szło po mojej myśli. Czy za wiele oczekiwałam po zwykłej imprezie? Przecież ja chciałam tylko miło spędzić czas w towarzystwie swojej paczki. Heh, jak to się mówi :  nadzieja matką głupich. Nie wątpliwie byłam naiwna, łudząc się, że moje oczekiwania odnośnie dzisiejszego wieczoru wypalą.  Wciąż nie mogłam uwierzyć,  że zgodziłam się na wypad do Kiby. Zrobiłam do dla przyjaciółki, czy może dla samej siebie?  Tego nie wiedziałam.  Muzyka echem roznosiła się po pomieszczeniu, jak nie po całym domu. Rozglądnęłam się dookoła, patrząc po twarzach nastolatków. Widać było,  że każdy się dobrze bawił, no może prócz mnie. To inaczej miało wyglądać!  Hinata pewnie spędza czas z Naruto, a tym czasem co mnie spotkało?  Tańczyłam sama, w kącie pośród nieznanych mi chłopaków. Co jakiś czas posyłali mi ciekawskie spojrzenia, zachęcając  mnie do bliższego poznania, ale nie obchodziło mnie to. Nie miałam zamiaru wdawać  się z nimi w choćby najkrótszą konwersacje.  Chętnie odpowiedziałabym im wielkim czarnym NIE. No ale cóż, w tym tłumie  i przy takim hałasie by mnie nie usłyszeli.  Zrezygnowana, przecisnęłam się przez grupę nieco już podpitych ludzi, krocząc do pierwszych lepszych drzwi. Nie wiedziałam gdzie się znajduje, to co innego miałam zrobić?  O znalezieniu Hinaty w tym nieładzie  nawet nie było mowy.  Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do swojego domu. Zamknęłabym się w czterech ścianach, rozmyślając  o jakiś pierdołach. Jednak, nie zrobiłam tego. Czyżby było to przez wewnętrzy głos, który wmawiał mi, że będę tego żałować? Jakie było moje zdziwienie, gdy znalazłam się na świeżym powietrzu,  konkretniej mówiąc na tyłach domu przyjaciela- tarasie.  Nie sądziłam, że ten budynek jest aż taki przestronny.  Byłam niemalże zachwycona tym miejscem.  Na tarasie znajdowały się porozkładane leżaki wraz ze stolikami, na których stało mnóstwo drinków. Niedaleko nich umiejscowione były orchidee w różnych kolorach. A najlepsza rzecz, basen, był na ogródku. Czemu nie wpadłam od początku na pomysł, by obejrzeć  pozostałą część  domu? Może wtedy zaoszczędziłabym tyle zmarnowanego czasu.  Postanowiłam wykorzystać  resztę chwil na coś o wiele przyjemniejszego- kąpiel w basenie. Może nie miałam na sobie stroju kąpielowego, ale to nie było ważne. Znowu chciałam poczuć się jak beztroskie dziecko  i wskoczyć do wody! Czy jestem szalona? Może trochę, ale czuję się z tym dobrze.  Ruszyłam krok naprzód w kierunku  celu, gdy nagle wszystkie moje plany pękły jak bańka mydlana.
-Mikaa!-usłyszałam krzyk  przyjaciela. Niechętnie obróciłam się za siebie i ujrzałam niedaleko ode mnie grupkę nieznanych mi chłopaków, a wśród nich teraz znienawidzonego osobnika. Westchnęłam, wymuszając  na twarzy sztuczny  uśmiech.  Później Kiba będzie tego żałował! Już nawet w głowie układałam pomysły na karę.  Rzuciłam przelotne spojrzenia każdemu z nastolatków, natomiast na jednym z nich wzrok zatrzymałam na dłużej.  Podeszłam do nich, na nieco chwiejnych nogach. Te głupie szpilki uniemożliwiały mi normalne poruszanie się, ostatni raz takie coś założyłam.
-Cześć wszystkim-rzuciłam, starając się udawać miłą, co nieźle mi wyszło. Odgarnęłam niesforny kosmyk za ucho, cały czas patrząc na tego jednego chłopaka. Nie wiedziałam czemu to robiłam, ale jakaś wewnętrza siła sprawiła, że wręcz zapragnęłam chłonąć jego obraz. Wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Miałam nawet uczucie, że moje poliki całe pieką i przybrały nieco ciemniejszego odcienia. Odruchowo spuściłam głowę, na co oni wybuchli śmiechem.
-Siemka, jestem Shikamaru-rzekł brunet, które włosy spiął w luźną kitkę.  Zerknęłam na niego, tak by moje spojrzenie wydawało się niezainteresowane  jego osobą.
 -Mika, tak?- pokiwałam głową.-Ja jestem…-zanim usłyszałam jego imię, miałam wrażenie, że go gdzieś wcześniej usłyszałam.-Sasuke  -dodał, posyłając mi  uśmiech.
-Suigetsu-odparł ostatni z nich, uważnie mnie lustrując.  Kątem oka spojrzałam na niego, w konsekwencji czego nasze spojrzenia się spotkały na krótką chwilę.
 -Kiba, dlaczego nie ma nikogo z naszej szkoły? Nikogo tu nie znam…
-Jak to? Jesteś ty, Naruto i Hinata. Dla mnie tyle wystarczy. A to są moi znajomi z gimnazjum.-spojrzał na troje chłopaków, wskazując na nich dłonią- Czy to źle? – zapytał spokojnym tonem. Dziwiło mnie, że jeszcze nie napił się, nie było to do niego podobne.  Chociaż w zasadzie to początek imprezy, więc tak naprawdę wszystko przed nim. Znając go, jak tylko wejdzie do domu to już tak łatwo z niego nie wyjdzie, no przynajmniej nie o własnych siłach. Zachichotałam cicho na swoje myśli, tak by oni tego nie zauważyli.
-No nie.
-Więc w czym problem?-zapytał, posyłając pytające spojrzenie. Czasami naprawdę potrafi być upierdliwy!  Akurat zachciało mu się robić dochodzenie, kiedy ja zwyczajnie nie miałam zamiaru zdradzać swoich powodów. Lecz te jego spojrzenie i mina kolegów były niedoniesienia.  Kropelki potu zebrały się na moim czole, czyżbym bała się wyznać prawdę?  To wszystko było do mnie niepodobne. Dlaczego byłam taka sztywna? Sakura, zmień się.  Musiałam uruchomić w sobie tryb imprezowiczki.
-Czy ja coś mówię, łobuzie?  Po prostu znudziło mi się samotne tańczenie. A wiadomo, przy muzyce raczej do nikogo nie zagadasz, głąbie-rzekłam rozbawiona,  a kącik moich ust mimowolnie uniósł się lekko ku górze.
-Skoro tak bardzo ci się nudzi, to czemu nie pójdziesz do domu?-zapytał  Shikamaru.-To takie kłopotliwe.-mruknął, ziewając. Zamurowała mnie jego odpowiedź.  Po prostu podał najlepsze rozwiązanie na rozwiązanie problemu. Skoro tak bardzo nudziło mi się, mogłam oczywiście wrócić, ale co z Hinatą? Cały czas sobie wmawiałam, że zostałam tylko ze względu na nią.
-Oszalałeś? Ona tu zostaje. Czy ci się to podoba , czy nie. Po za tym co ma niby robić w domu? Skoro impreza dopiero się zaczęła. –warknął Kiba.
-Nie pytał ciebie o zdanie.-odparł Sasuke.
-Sasuke ma racje. Przecież sama mogłam odpowiedzieć.-wtrąciłam, czując jak atmosfera robi się napięta. Miałam nadzieję, że nie dojdzie do jakiś sprzeczek. Jeszcze by tego w dniu dzisiejszym brakowało.
-Dobra, spokój. Suigetsu, a ty co taki cichy?-zapytał się Kiba, drapiąc się w tył głowy.
-Bez powodu. Po prostu wolę posłuchać sprzeczkę idiotów.-powiedział.
-Ja ci zaraz dam idiotę, to będziesz miał…
Zupełnie jak dzieci. Kłócili się ze sobą, bez powodu. A ja najzwyczajniej w świecie miałam dość tej dziecinady i odeszłam dalej, nie zamierzając tego słuchać. Może Shikamaru miał racje, powinnam wrócić do domu. No bo w zasadzie, co tu miałam robić? Chociaż bym się wyspała, a nie traciła czas na bzdety. Chciałam iść tam, skąd przyszłam, ale uniemożliwiła mi to osoba, zagradzająca mi drogę.
-Przesuń się.-rzekłam, nie spoglądając na postać.
-Spokojnie.-szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszedł dreszcz.- Może przejdziemy się? No chyba, że chcesz tu zostań.-dodał. Spoglądnęłam na niego, niedowierzając. Przecież przede mną stał Sasuke! Nie spodziewałam się tego. Jeszcze raz przeanalizowałam jego słowa, po chwili uśmiechnęłam się.     --Czemu nie?  Wolę to, niż towarzystwo tych lam!- rzekłam na odchodnym,  tak aby mnie usłyszeli, chichocząc. Brunet poszedł w moje ślady i kroczyliśmy po tarasie w stronę basenu. Między nami  panowała niezręczna cisza, a ja nie wiedziałam jak temu zaradzić. Może źle zrobiłam, że tu przyszłam ? Ogarnij się! Baw się dobrze. Koniec z tymi pesymistycznymi myślami. Przyszłam na imprezę, żeby się bawić i teraz zamierzam to wykonać.
-Sasuke, może opowiesz mi coś o sobie?-zapytałam, zatrzymując się parę kroków od basenu.  Przeczesałam swoje różowe kosmyki, wpatrując  się w chłopaka.
-A co konkretniej chcesz wiedzieć? –odpowiedział, stając bliżej mnie.
-No nie wiem-zawahałam się czy o to pytać, w ostateczności  jednak zaryzykowałam-czy ty jesteś zajęty? –dodałam ciszej.
-Tak, jestem.-rzekł, na co ja zrobiłam smutną minę-towarzystwem pewnej dziewczyny- wtrącił rozbawiony, zanim ja zdążyłam cokolwiek dodać.  Spojrzałam na jego rozweseloną twarz i w tym samym momencie moje serce przyśpieszyło. Czułam jak robi mi się gorąco, jakby ciepło wlało mi się do wnętrza. To było coś nowego, niezwykłego. Od początku ten chłopak wydawał mi się inny, ale żeby wywoływał takie uczucia?  Miałam wrażenie, że jeszcze wiele przy tym chłopaku odkryje, jeśli będzie mi to dane.-Czyli nie masz dziewczyny-mruknęłam na potwierdzenie, na co on kiwnął głową. –To dobrze-szepnęłam, niestety on to usłyszał. 
-Dlaczego?-spytał, ale ja to zignorowałam. Chciałam iść dalej, ale powstrzymał mnie, chwytając  za nadgarstek. Uścisk był mocny, co wywołało u mnie ból. Spoglądnęłam na niego, a on ponownie się uśmiechnął. Nie rozumiałam go. Chciałam bardzo, ale nie potrafiłam. Co z nim nie tak?  Dlaczego jest ciągle taki wesoły? Czemu mnie do niego tak ciągnie, mimo, że znam go zaledwie parę minut? Co on w sobie takiego ma? Na żadne z tych pytań nie znałam odpowiedzi. Po raz pierwszy stał przede mną chłopak, który aż tak mnie intrygował. Pragnęłam się dowiedzieć o nim wszystkiego, nawet z tej dalekiej przeszłości. 
-Co , dlaczego?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie udawaj. Dlaczego cieszy cię fakt, że nie mam nikogo?  Co jeśli kłamałem?-zapytał, puszczając mój nadgarstek.
-Lepiej dla ciebie.-zaśmiałam się, przymykając oczy.-Bo nikt nie będzie o ciebie zazdrosny, jak spędzamy ze sobą czas.-dodałam pierwszą lepszą wymówkę  jaką ślina przyniosła mi na język. Sądziłam, że była wystarczająca dobra, by się na nią nabrać. Nie pomyliłam się, bo chłopak nie drążył dalej tego tematu.
-No to teraz może ty mi opowiedz coś o sobie?
-Dobra. Uwielbiam lody waniliowe, chodzić na zakupy i psy. Nienawidzę soku jabłkowego  i fałszywych ludzi-rzekłam, wyliczając na palcach.- Aa, no uwielbiam się bawić.-dodałam, chichocząc.
-Bawić, mówisz. A w co dokładnie?-zapytał tajemniczym głosem.
-Aleś ty ciekawski. Nieważne w co,  ważne z kim.
-Jesteś tego pewna?-zapytał, patrząc prosto w moje oczy, a ja kiwnęłam głową na potwierdzenie. Nagle poczułam oplatające się ręce wokół mojej talii. Niespostrzeżenie jak dla mnie, chłopak uniósł mnie do góry, tym samym niosąc mnie w ramionach do przodu. Nie wiedziałam co chciał zrobić, ale postanowiłam to przeczekać, czekając na finał. Muszę się sama przed sobą przyznać, że spodobała mi się ta pozycja i chciałam bym została w niej dłuższą chwilę. Mimowolnie kącik moich ust uniósł się do góry, a ja od początku imprezy byłam zadowolona. Drażnił mnie oddech chłopaka na szyi, ale postanowiłam to zignorować. Chłopak ciągle kroczył do przodu,  ale jaki miał w tym cel ? Przecież tu jest tylko basen i …
-Sasuke!-wydarłam się, kiedy wynurzyłam się z wody.  Nie spodziewałam się, że brunet tak po prostu wrzuci mnie do basenu. Cała kipiałam ze złości, nie potrafiłam pohamować mojego gniewu. Ogarnęła mnie wściekłość. Cała sympatia do tego chłopaka poszła w niepamięć  wraz z momentem, kiedy dopuścił się tego głupiego żartu! Chciałam popływać, zabawić się, ale nie w taki sposób. Byłam przemoczona do suchej nitki, moje włosy były w nieładzie, a niektóre wilgotne kosmyki  włosów przylepiły mi się do twarzy. Nie wspomnę już o makijażu, który rozmazał się przez sporą ilość cieszy.  O mało co nie wpadłam w furię, gdy chłopak jak gdyby nic siedział sobie, śmiejąc się ze mnie.  Pominęłam nawet fakt, że mokre ubranie przyczepiło się do ciała, wywołując chłód, czy też szpilki, które tylko ciążyły.  Chciałam dać temu chłopakowi nauczkę. Niech nie myśli, że mu wszystko wolno. Myślałam, że jest inny od reszty nastolatków. Wydawał się miły, pozytywnie nastawiony do życia. Przez chwilę nawet przeszło mi przez myśl,  że moglibyśmy się bliżej poznać, ale teraz kategorycznie temu zaprzeczam.  Po co miałabym się z takim kimś spotykać?  On nic nie traktuje poważnie. Ba, wszystko dosłownie. Do głowy wpadł mi niezły pomysł, kiedy chłopak obrócił się do mnie plecami.  Mimika mojej twarzy szybko  się zmieniła, ale to tylko po to, żeby zachować pozory bezbronnej istotki.
-Sasuke, ja nie umiem pływać!-krzyknęłam i  zanim chłopak obrócił się, nabrałam powietrze do płuc i zanurzyłam swoje ciało pod tafle wody. Sasuke od razu zareagował, wskakując do wody. Po paru sekundach brunet był przy mnie. Delikatnie podniósł moje ciało, wynurzając  z wody.  Swoimi dłońmi podtrzymywał mnie w talii i z trudem dopłynął do brzegu. Cały czas słyszałam jego przyśpieszone bicie serca, co mogło tylko świadczyć  o jego zdenerwowaniu. Poczułam pod sobą zimne kafelki, mimowolnie po moim ciele przeszedł dreszcz, a  następnie zaczęłam dygotać. Nie zdawałam sobie sprawy, jak naprawdę musiało być mi zimno, że doprowadziłam się do takiego stanu. Możliwe, że nie przejmowałam się tym, byłam zbyt zajęta irytowaniem się na chłopaka.
-Sakura-usłyszałam szept przy uchu. Jego oddech tak kojąco działał na mnie,  poczułam rozchodzące się ciepło. Miałam ochotę otworzyć oczy, by przyjrzeć się jego twarzy, lecz bym wtedy wszystko popsuła. Ciekawość nie dawała za wygraną, lecz to ja zwyciężyłam. Nie wiedziałam ile to będę jeszcze kontynuować, ale jak na razie nie przerwałam tego. Chciałam przekonać się, co zrobi dalej.  Nagle poczułam jego dłoń na moim brzuchu, a później nieco wyżej. Słyszałam jak zamek od mojej kurtki w ekspresowym tempie został rozpięty. Moje serce przyśpieszyło tempo bicia, a moja twarz wbrew mojej woli  niespokojnie się poruszyła. Sasuke szybkim ruchem przeniósł rękę na bluzkę, by w następnej chwili ją unieść do góry, ale powstrzymałam go.  Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, otwierając oczy.
-Co ty wyprawiasz?-ryknęłam w jego stronę, zasłaniając klatkę piersiową rękoma. Chłopak uśmiechnął  się zadziornie, chwytając moje splecone dłonie, w swoją. Pochylił się nade mną, uśmiechając się.
-Udawałaś.-rzekł, a na moją twarz wpełzł rumieniec, który za wszelką cenę starałam ukryć. Spuściłam głowę w dół, lecz dopiero teraz zorientowałam się  jak głupio się zachowałam. Dumnie uniosłam łeb do góry, spoglądając wprost w jego czarne tęczówki.  Wydawało mi się, że to dzięki oczom zdobywał wiele dziewczyn. Przyciągały niemal jak magnez, a ja idiotka praktycznie w nich utonęłam.
-Należało ci się-odpowiedziałam.
-Masz charakterek-rzucił w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się zalotnie-może spotkamy się jeszcze kiedyś?  Dzisiaj poznałaś mnie od tej gorszej strony.-dodał.
-Czemu nie?-spytałam, lecz nie oczekiwałam odpowiedzi  na pytanie. Chłopak podał mi rękę, dzięki czemu ułatwił mi wstanie.  Wtedy zrobił coś niespodziewanego. Nie wiem, czy to było pod wpływem impulsu, czy przez hormony, ale splótł nasze dłonie ze sobą.  Uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Dziękuję-powiedziałam, spoglądając w jego oczy. Cała złość odeszła gdzieś w niepamięć. Ten chłopak naprawdę namieszał w mojej głowie. Czułam, że z tej znajomości może wyniknąć coś fajnego. Póki co, nie chciałam zapeszać.
-To może pójdziemy potańczyć? Chociaż resztę imprezy nie zmarnujemy.
-Nie, jestem cała mokra.-zaprzeczyłam, zatrzymując się.
-Odwieźć cię do domu?-odparł.
-Mam lepszy pomysł. Może zostaniemy tu i potańczymy-wtrąciłam. 
-Tak bez muzyki?- zaśmiał się, na co ja zrobiłam obrażoną minę.
-Pewnie-odpowiedziałam.  Resztę imprezy spędziłam w towarzystwie Sasuke. Musiałam przyznać,  że świetnie się z nim bawiłam. Po mimo wcześniejszych wahań, na koniec mogłam stwierdzić, że dzisiejszy wieczór był udany.  Całą noc przetańczyliśmy, nawet nie wiem skąd we mnie tyle siły. Przy tym chłopaku byłam po prostu sobą. Wprawiał mnie w dziwne, nowe, dotąd nieznane mi uczucie. Sama nie wiedziałam co to było, lecz nie przejmowałam się tym.  W tamtym momencie liczyło się tylko to, że stawałam się  pozytywniejsza.  Najbardziej z tamtej nocy, zapamiętam jedno wydarzenie :
-Czym jest szczęście?-spytał Sasuke, wpatrując się w moją twarz. Uśmiechnęłam się do niego, na chwile zamyślając się.
-Nie wiem, to jest trudne.-zawahałam się, krzyżując dłonie na piersi-Hmm, już wiem! Szczęście to coś ciepłego. Na przykład, wełniany szalik w chłodny dzień. Coś, co sprawi, że się ogrzejesz. Równocześnie przynosząc ulgę. –odpowiedziałam z westchnięciem.  
-Hę? Coś ciepłego-powtórzył po mnie, co mnie troszkę zirytowało, szczególnie, że użył takiego samego tonu, co ja-Naprawdę z ciebie świruska.
-A ty jesteś idiota!-odgryzłam się mu, krocząc w stronę tarasu.
-Poczekaj!-krzyknął, a ja przyśpieszyłam tempo chodu. ‘
Po raz pierwszy zrozumiałam, co to znaczy być szczęśliwą, kiedy miałam siedemnaście lat. 
***
 Kiedy otworzyłam powieki, ukazując światu błękit moich tęczówek nie miałam pojęcia,  co się dzieję. W pomieszczeniu byłam sama, lecz krzesło, na którym wcześniej prawdopodobnie siedział Tadashi  znajdowało się w tym samym miejscu. Miałam sporo czasu, by wszystko dokładnie przemyśleć.  Nie chciałam być tą osobą, co parę godzin temu. Teraz moje dotychczasowe zachowanie wydawało mi się komiczne. Odgrodziłam się od wszystkich cienką, niewidzialna linią przeszłości. Przywdziałam na siebie grubą skorupę wspomnień, zapominając o teraźniejszości. Tak bardzo w pamięci wyryło mi się dawne życie, że nie widziałam nic innego, po za nim. Obwiniałam wszystkich o to wydarzenie, a tak naprawdę większość z tych osób nawet o nim nie wiedziało. Myślę, że w końcu zrozumiałam. Chciałam być gotowa na zmiany. Odkryłam swoje prawdziwe ja,  zagubione gdzieś w stercie wspomnień.  Zapragnęłam stać  się kimś lepszym, teraz do tego zamierzam dążyć. Chcę porzucić starą ścieżkę samotności i wkroczyć na zupełnie inną, gdzie będę mogła cieszyć się każdym kolejnym dniem. Wiem, że wymaga to czasu, ale wszystko jest możliwe. Wystarczy  czegoś chcieć, a osiągnie się każdy cel. Cieszyłam się, że w końcu wiem kim jestem. Szczerze, polubiłam nową siebie. Stała się pozytywniejsza i  wreszcie pozbyła się dawnego samo-zadręczania.  Pozostało jednak pytanie: Co dalej?  Stwierdziłam, że nie mogę już chodzić do tej szkoły. Za dużo osób zraniłam, po za tym,  uniemożliwili mi zmianę. W sumie nie będę za nikim tęsknić z wzajemnością, ale czyżby na pewno? Wśród rówieśników istniała ta jedyna osoba, dzięki  której się zmieniłam . Byłam mu za to wdzięczna i chciałam przeprosić. Ale nie wiedziałam jak. Bałam się, że coś pójdzie nie tak, nie po mojej myśli.  Ale jeśli znowu będę gdybać to wszystko zostanie takie samo, co za wszelką cenę chciałam uniknąć. Skoro przechodziłam przez te katusze, to chyba nie na darmo. Westchnęłam przeciągle, zbierając myśli .
‘ Aiko, znajdę osobę, którą będę tak samo kochać jak ciebie. Nawet jeśli zajmie to dużo czasu.’
Nadszedł ten dzień, w którym wypełnię obietnicę złożoną siostrze. Teraz już byłam pewna, że kocham go. Nie zamierzałam tego dłużej ukrywać, nie było  w tym żadnego celu. Może w końcu zostanę szczęśliwa?  Może poczuję się spełniona?  Odkryje kolorowe strony życia?  Podniosłam się do pozycji siedzącej, a włosy swobodnie opadły mi na ramiona.
-Obudziłaś się.-usłyszałam głos chłopaka. Było trudne rozmawiać z nim, po ostatnim razie. Ale nie sądziłam, że aż tak. Ale trudno, muszę  z nim w końcu porozmawiać.
-Jak widać. Tadashi, ja…-zawahałam się, spuszczając głowę.  W zasadzie co ja miałam mu powiedzieć? –przepraszam.-dodałam na jednym tchu, czując ulgę. Takie proste słowo, a wywołało u niego uśmiech?  On się cieszył, ale dlaczego? Nie rozumiałam go.
-Nie masz za co. To ja powinienem…
-Wcale, że nie. Nie miałbyś za co.-wtrąciłam, zaprzeczając. Skąd u mnie taka determinacja? Jednak to nie on zawinił, tylko ja.
-Mylisz się. To ja odrzuciłem moją przyjaciółkę, nie chcąc stracić reputacji. Ale teraz zrozumiałem, co straciłem. Ja…-zaciął cię, spoglądając w moje oczy.-chcę zacząć wszystko do początku, rozumiesz? Tak jakby niczego nie było! Tak jakbym tego nie schrzanił. Ami, zapomnij o przeszłości.-tak szybko wypowiadał słowa, że ledwo go rozumiałam.
-Uspokój się!-spojrzałam na niego błagalnie.
-Wiem, że byłem idiotą. Ale teraz chcę cię odzyskać. Jestem egoistą, ale ja po prostu chcę byś była przy mnie.
-Dlaczego?-spytałam, a po moich policzkach powoli spływały łzy. Po raz pierwszy nie przeszkadzały mi one, gdyż nie były oznaką słabości, wręcz przeciwnie.
-Mówiłem coś na temat twoich łez.-westchnął rozbawiony, siadając na krawędzi łóżka. – Kto wie? Moja wina, że jesteś dla mnie ważna?
-Nie może być.-okryłam moją twarz dłońmi, wpatrując się w Tadashiego. Mimo, że ponownie to usłyszałam,  to tak samo jak za pierwszym razem zaskoczyło mnie.  Pozytywnie, oczywiście. Chciałam mu wierzyć, pragnęłam też spełnić jego prośbę.
-Ami, zacznijmy od początku.-powiedział spokojnie i tyle wystarczyło. Postanowiłam w tamtej chwili, że zmienię się dla niego. Stanę się taką samą osobą, jak kiedyś.   Na nowo wprowadzę w jego życie radość, uszczęśliwiając samą siebie. Czyżby był to egoizm? Nie, ja po prostu chciałam cieszyć się jego szczęściem. By jego marzenia stały się moimi i mogłabym  je urzeczywistnić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz