Miałam tego
wszystkiego szczerze dosyć! Od początku
przyjęcia nic nie szło po mojej myśli. Czy za wiele oczekiwałam po zwykłej
imprezie? Przecież ja chciałam tylko miło spędzić czas w towarzystwie swojej
paczki. Heh, jak to się mówi : nadzieja matką głupich. Nie wątpliwie
byłam naiwna, łudząc się, że moje oczekiwania odnośnie dzisiejszego wieczoru
wypalą. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że zgodziłam się na wypad do Kiby. Zrobiłam
do dla przyjaciółki, czy może dla samej siebie?
Tego nie wiedziałam. Muzyka echem
roznosiła się po pomieszczeniu, jak nie po całym domu. Rozglądnęłam się
dookoła, patrząc po twarzach nastolatków. Widać było, że każdy się dobrze bawił, no może prócz
mnie. To inaczej miało wyglądać! Hinata
pewnie spędza czas z Naruto, a tym czasem co mnie spotkało? Tańczyłam sama, w kącie pośród nieznanych mi
chłopaków. Co jakiś czas posyłali mi ciekawskie spojrzenia, zachęcając mnie do bliższego poznania, ale nie
obchodziło mnie to. Nie miałam zamiaru wdawać się z nimi w choćby najkrótszą konwersacje. Chętnie odpowiedziałabym im wielkim czarnym NIE. No ale cóż, w tym tłumie i przy takim hałasie by mnie nie
usłyszeli. Zrezygnowana, przecisnęłam
się przez grupę nieco już podpitych ludzi, krocząc do pierwszych lepszych drzwi.
Nie wiedziałam gdzie się znajduje, to co innego miałam zrobić? O znalezieniu Hinaty w tym nieładzie nawet nie było mowy. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do
swojego domu. Zamknęłabym się w czterech ścianach, rozmyślając o jakiś pierdołach. Jednak, nie zrobiłam tego.
Czyżby było to przez wewnętrzy głos, który wmawiał mi, że będę tego żałować?
Jakie było moje zdziwienie, gdy znalazłam się na świeżym powietrzu, konkretniej mówiąc na tyłach domu
przyjaciela- tarasie. Nie sądziłam, że
ten budynek jest aż taki przestronny.
Byłam niemalże zachwycona tym miejscem. Na tarasie znajdowały się porozkładane leżaki
wraz ze stolikami, na których stało mnóstwo drinków. Niedaleko nich
umiejscowione były orchidee w różnych kolorach. A najlepsza rzecz, basen, był
na ogródku. Czemu nie wpadłam od początku na pomysł, by obejrzeć pozostałą część domu? Może wtedy zaoszczędziłabym tyle
zmarnowanego czasu. Postanowiłam
wykorzystać resztę chwil na coś o wiele
przyjemniejszego- kąpiel w basenie. Może nie miałam na sobie stroju kąpielowego,
ale to nie było ważne. Znowu chciałam poczuć się jak beztroskie dziecko i wskoczyć do wody! Czy jestem szalona? Może
trochę, ale czuję się z tym dobrze.
Ruszyłam krok naprzód w kierunku celu, gdy nagle wszystkie moje plany pękły jak
bańka mydlana.
-Mikaa!-usłyszałam
krzyk przyjaciela. Niechętnie obróciłam
się za siebie i ujrzałam niedaleko ode mnie grupkę nieznanych mi chłopaków, a
wśród nich teraz znienawidzonego osobnika. Westchnęłam, wymuszając na twarzy sztuczny uśmiech.
Później Kiba będzie tego żałował! Już nawet w głowie układałam pomysły
na karę. Rzuciłam przelotne spojrzenia
każdemu z nastolatków, natomiast na jednym z nich wzrok zatrzymałam na
dłużej. Podeszłam do nich, na nieco
chwiejnych nogach. Te głupie szpilki uniemożliwiały mi normalne poruszanie się,
ostatni raz takie coś założyłam.
-Cześć
wszystkim-rzuciłam, starając się udawać miłą, co nieźle mi wyszło. Odgarnęłam
niesforny kosmyk za ucho, cały czas patrząc na tego jednego chłopaka. Nie
wiedziałam czemu to robiłam, ale jakaś wewnętrza siła sprawiła, że wręcz
zapragnęłam chłonąć jego obraz. Wywarł
na mnie niesamowite wrażenie. Miałam nawet uczucie, że moje poliki całe pieką i
przybrały nieco ciemniejszego odcienia. Odruchowo spuściłam głowę, na co oni
wybuchli śmiechem.
-Siemka,
jestem Shikamaru-rzekł brunet, które włosy spiął w luźną kitkę. Zerknęłam na niego, tak by moje spojrzenie
wydawało się niezainteresowane jego
osobą.
-Mika, tak?- pokiwałam głową.-Ja jestem…-zanim
usłyszałam jego imię, miałam wrażenie, że go gdzieś wcześniej
usłyszałam.-Sasuke -dodał, posyłając
mi uśmiech.
-Suigetsu-odparł
ostatni z nich, uważnie mnie lustrując.
Kątem oka spojrzałam na niego, w konsekwencji czego nasze spojrzenia się
spotkały na krótką chwilę.
-Kiba, dlaczego nie ma nikogo z naszej szkoły?
Nikogo tu nie znam…
-Jak to?
Jesteś ty, Naruto i Hinata. Dla mnie tyle wystarczy. A to są moi znajomi z
gimnazjum.-spojrzał na troje chłopaków, wskazując na nich dłonią- Czy to źle? –
zapytał spokojnym tonem. Dziwiło mnie, że jeszcze nie napił się, nie było to do
niego podobne. Chociaż w zasadzie to
początek imprezy, więc tak naprawdę wszystko przed nim. Znając go, jak tylko
wejdzie do domu to już tak łatwo z niego nie wyjdzie, no przynajmniej nie o
własnych siłach. Zachichotałam cicho na swoje myśli, tak by oni tego nie
zauważyli.
-No nie.
-Więc w
czym problem?-zapytał, posyłając pytające spojrzenie. Czasami naprawdę potrafi
być upierdliwy! Akurat zachciało mu się
robić dochodzenie, kiedy ja zwyczajnie nie miałam zamiaru zdradzać swoich powodów.
Lecz te jego spojrzenie i mina kolegów były niedoniesienia. Kropelki potu zebrały się na moim czole,
czyżbym bała się wyznać prawdę? To
wszystko było do mnie niepodobne. Dlaczego byłam taka sztywna? Sakura, zmień się. Musiałam uruchomić w sobie tryb imprezowiczki.
-Czy ja coś mówię, łobuzie? Po prostu znudziło mi się samotne tańczenie.
A wiadomo, przy muzyce raczej do nikogo nie zagadasz, głąbie-rzekłam
rozbawiona, a kącik moich ust mimowolnie
uniósł się lekko ku górze.
-Skoro tak
bardzo ci się nudzi, to czemu nie pójdziesz do domu?-zapytał Shikamaru.-To takie kłopotliwe.-mruknął,
ziewając. Zamurowała mnie jego
odpowiedź. Po prostu podał najlepsze
rozwiązanie na rozwiązanie problemu. Skoro tak bardzo nudziło mi się, mogłam
oczywiście wrócić, ale co z Hinatą? Cały czas sobie wmawiałam, że zostałam
tylko ze względu na nią.
-Oszalałeś?
Ona tu zostaje. Czy ci się to podoba , czy nie. Po za tym co ma niby robić w
domu? Skoro impreza dopiero się zaczęła. –warknął Kiba.
-Nie pytał
ciebie o zdanie.-odparł Sasuke.
-Sasuke ma
racje. Przecież sama mogłam odpowiedzieć.-wtrąciłam, czując jak atmosfera robi
się napięta. Miałam nadzieję, że nie dojdzie do jakiś sprzeczek. Jeszcze by
tego w dniu dzisiejszym brakowało.
-Dobra,
spokój. Suigetsu, a ty co taki cichy?-zapytał się Kiba, drapiąc się w tył
głowy.
-Bez
powodu. Po prostu wolę posłuchać sprzeczkę idiotów.-powiedział.
-Ja ci
zaraz dam idiotę, to będziesz miał…
Zupełnie
jak dzieci. Kłócili się ze sobą, bez powodu. A ja najzwyczajniej w świecie
miałam dość tej dziecinady i odeszłam dalej, nie zamierzając tego słuchać. Może
Shikamaru miał racje, powinnam wrócić do domu. No bo w zasadzie, co tu miałam
robić? Chociaż bym się wyspała, a nie traciła czas na bzdety. Chciałam iść tam,
skąd przyszłam, ale uniemożliwiła mi to osoba, zagradzająca mi drogę.
-Przesuń
się.-rzekłam, nie spoglądając na postać.
-Spokojnie.-szepnął
mi do ucha, a po moim ciele przeszedł dreszcz.- Może przejdziemy się? No chyba,
że chcesz tu zostań.-dodał. Spoglądnęłam na niego, niedowierzając. Przecież
przede mną stał Sasuke! Nie spodziewałam się tego. Jeszcze raz przeanalizowałam
jego słowa, po chwili uśmiechnęłam się.
--Czemu nie? Wolę to, niż
towarzystwo tych lam!- rzekłam na odchodnym, tak aby mnie usłyszeli, chichocząc. Brunet
poszedł w moje ślady i kroczyliśmy po tarasie w stronę basenu. Między nami panowała niezręczna cisza, a ja nie
wiedziałam jak temu zaradzić. Może źle zrobiłam, że tu przyszłam ? Ogarnij się! Baw się dobrze. Koniec z
tymi pesymistycznymi myślami. Przyszłam na imprezę, żeby się bawić i teraz
zamierzam to wykonać.
-Sasuke, może opowiesz mi coś o sobie?-zapytałam,
zatrzymując się parę kroków od basenu.
Przeczesałam swoje różowe kosmyki, wpatrując się w chłopaka.
-A co konkretniej chcesz wiedzieć? –odpowiedział,
stając bliżej mnie.
-No nie wiem-zawahałam się czy o to pytać, w
ostateczności jednak zaryzykowałam-czy
ty jesteś zajęty? –dodałam ciszej.
-Tak, jestem.-rzekł, na co ja zrobiłam smutną
minę-towarzystwem pewnej dziewczyny- wtrącił rozbawiony, zanim ja zdążyłam
cokolwiek dodać. Spojrzałam na jego
rozweseloną twarz i w tym samym momencie moje serce przyśpieszyło. Czułam jak
robi mi się gorąco, jakby ciepło wlało mi
się do wnętrza. To było coś nowego, niezwykłego. Od początku ten chłopak
wydawał mi się inny, ale żeby wywoływał takie uczucia? Miałam wrażenie, że jeszcze wiele przy tym
chłopaku odkryje, jeśli będzie mi to dane.-Czyli nie masz dziewczyny-mruknęłam
na potwierdzenie, na co on kiwnął głową. –To dobrze-szepnęłam, niestety on to
usłyszał.
-Dlaczego?-spytał, ale ja to zignorowałam. Chciałam iść
dalej, ale powstrzymał mnie, chwytając
za nadgarstek. Uścisk był mocny, co wywołało u mnie ból. Spoglądnęłam na
niego, a on ponownie się uśmiechnął. Nie rozumiałam go. Chciałam bardzo, ale
nie potrafiłam. Co z nim nie tak?
Dlaczego jest ciągle taki wesoły? Czemu mnie do niego tak ciągnie, mimo,
że znam go zaledwie parę minut? Co on w sobie takiego ma? Na żadne z tych pytań
nie znałam odpowiedzi. Po raz pierwszy stał przede mną chłopak, który aż tak
mnie intrygował. Pragnęłam się dowiedzieć o nim wszystkiego, nawet z tej
dalekiej przeszłości.
-Co , dlaczego?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie udawaj. Dlaczego cieszy cię fakt, że nie mam
nikogo? Co jeśli kłamałem?-zapytał,
puszczając mój nadgarstek.
-Lepiej dla ciebie.-zaśmiałam się, przymykając oczy.-Bo
nikt nie będzie o ciebie zazdrosny, jak spędzamy ze sobą czas.-dodałam pierwszą
lepszą wymówkę jaką ślina przyniosła mi
na język. Sądziłam, że była wystarczająca dobra, by się na nią nabrać. Nie pomyliłam
się, bo chłopak nie drążył dalej tego tematu.
-No to teraz może ty mi opowiedz coś o sobie?
-Dobra. Uwielbiam lody waniliowe, chodzić na zakupy i
psy. Nienawidzę soku jabłkowego i
fałszywych ludzi-rzekłam, wyliczając na palcach.- Aa, no uwielbiam się bawić.-dodałam,
chichocząc.
-Bawić, mówisz. A w co dokładnie?-zapytał tajemniczym
głosem.
-Aleś ty ciekawski. Nieważne w co, ważne z kim.
-Jesteś tego pewna?-zapytał, patrząc prosto w moje
oczy, a ja kiwnęłam głową na potwierdzenie. Nagle poczułam oplatające się ręce
wokół mojej talii. Niespostrzeżenie jak dla mnie, chłopak uniósł mnie do góry,
tym samym niosąc mnie w ramionach do przodu. Nie wiedziałam co chciał zrobić,
ale postanowiłam to przeczekać, czekając na finał. Muszę się sama przed sobą
przyznać, że spodobała mi się ta pozycja i chciałam bym została w niej dłuższą
chwilę. Mimowolnie kącik moich ust uniósł się do góry, a ja od początku imprezy
byłam zadowolona. Drażnił mnie oddech chłopaka na szyi, ale postanowiłam to
zignorować. Chłopak ciągle kroczył do przodu,
ale jaki miał w tym cel ? Przecież tu jest tylko basen i …
-Sasuke!-wydarłam się, kiedy wynurzyłam się z
wody. Nie spodziewałam się, że brunet
tak po prostu wrzuci mnie do basenu. Cała kipiałam ze złości, nie potrafiłam
pohamować mojego gniewu. Ogarnęła mnie wściekłość. Cała sympatia do tego
chłopaka poszła w niepamięć wraz z
momentem, kiedy dopuścił się tego głupiego żartu! Chciałam popływać, zabawić
się, ale nie w taki sposób. Byłam przemoczona do suchej nitki, moje włosy były
w nieładzie, a niektóre wilgotne kosmyki
włosów przylepiły mi się do twarzy. Nie wspomnę już o makijażu, który
rozmazał się przez sporą ilość cieszy. O
mało co nie wpadłam w furię, gdy chłopak jak gdyby nic siedział sobie, śmiejąc
się ze mnie. Pominęłam nawet fakt, że
mokre ubranie przyczepiło się do ciała, wywołując chłód, czy też szpilki, które
tylko ciążyły. Chciałam dać temu
chłopakowi nauczkę. Niech nie myśli, że mu wszystko wolno. Myślałam, że jest
inny od reszty nastolatków. Wydawał się miły, pozytywnie nastawiony do życia.
Przez chwilę nawet przeszło mi przez myśl,
że moglibyśmy się bliżej poznać, ale teraz kategorycznie temu
zaprzeczam. Po co miałabym się z takim
kimś spotykać? On nic nie traktuje
poważnie. Ba, wszystko dosłownie. Do głowy wpadł mi niezły pomysł, kiedy
chłopak obrócił się do mnie plecami.
Mimika mojej twarzy szybko się
zmieniła, ale to tylko po to, żeby zachować pozory bezbronnej istotki.
-Sasuke, ja nie umiem pływać!-krzyknęłam i zanim chłopak obrócił się, nabrałam powietrze
do płuc i zanurzyłam swoje ciało pod tafle wody. Sasuke od razu zareagował,
wskakując do wody. Po paru sekundach brunet był przy mnie. Delikatnie podniósł
moje ciało, wynurzając z wody. Swoimi dłońmi podtrzymywał mnie w talii i z
trudem dopłynął do brzegu. Cały czas słyszałam jego przyśpieszone bicie serca,
co mogło tylko świadczyć o jego
zdenerwowaniu. Poczułam pod sobą zimne kafelki, mimowolnie po moim ciele
przeszedł dreszcz, a następnie zaczęłam
dygotać. Nie zdawałam sobie sprawy, jak naprawdę musiało być mi zimno, że
doprowadziłam się do takiego stanu. Możliwe, że nie przejmowałam się tym, byłam
zbyt zajęta irytowaniem się na chłopaka.
-Sakura-usłyszałam szept przy uchu. Jego oddech tak
kojąco działał na mnie, poczułam
rozchodzące się ciepło. Miałam ochotę otworzyć oczy, by przyjrzeć się jego
twarzy, lecz bym wtedy wszystko popsuła. Ciekawość nie dawała za wygraną, lecz
to ja zwyciężyłam. Nie wiedziałam ile to będę jeszcze kontynuować, ale jak na
razie nie przerwałam tego. Chciałam przekonać się, co zrobi dalej. Nagle poczułam jego dłoń na moim brzuchu, a
później nieco wyżej. Słyszałam jak zamek od mojej kurtki w ekspresowym tempie
został rozpięty. Moje serce przyśpieszyło tempo bicia, a moja twarz wbrew mojej
woli niespokojnie się poruszyła. Sasuke szybkim
ruchem przeniósł rękę na bluzkę, by w następnej chwili ją unieść do góry, ale
powstrzymałam go. Szybko podniosłam się
do pozycji siedzącej, otwierając oczy.
-Co ty wyprawiasz?-ryknęłam w jego stronę, zasłaniając
klatkę piersiową rękoma. Chłopak uśmiechnął się zadziornie, chwytając moje splecone
dłonie, w swoją. Pochylił się nade mną, uśmiechając się.
-Udawałaś.-rzekł, a na moją twarz wpełzł rumieniec,
który za wszelką cenę starałam ukryć. Spuściłam głowę w dół, lecz dopiero teraz
zorientowałam się jak głupio się
zachowałam. Dumnie uniosłam łeb do góry, spoglądając wprost w jego czarne
tęczówki. Wydawało mi się, że to dzięki
oczom zdobywał wiele dziewczyn. Przyciągały niemal jak magnez, a ja idiotka
praktycznie w nich utonęłam.
-Należało ci się-odpowiedziałam.
-Masz charakterek-rzucił w moją stronę, a ja
uśmiechnęłam się zalotnie-może spotkamy się jeszcze kiedyś? Dzisiaj poznałaś mnie od tej gorszej
strony.-dodał.
-Czemu nie?-spytałam, lecz nie oczekiwałam
odpowiedzi na pytanie. Chłopak podał mi rękę,
dzięki czemu ułatwił mi wstanie. Wtedy
zrobił coś niespodziewanego. Nie wiem, czy to było pod wpływem impulsu, czy
przez hormony, ale splótł nasze dłonie ze sobą.
Uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Dziękuję-powiedziałam, spoglądając w jego oczy. Cała
złość odeszła gdzieś w niepamięć. Ten chłopak naprawdę namieszał w mojej
głowie. Czułam, że z tej znajomości może wyniknąć coś fajnego. Póki co, nie
chciałam zapeszać.
-To może pójdziemy potańczyć? Chociaż resztę imprezy
nie zmarnujemy.
-Nie, jestem cała mokra.-zaprzeczyłam, zatrzymując się.
-Odwieźć cię do domu?-odparł.
-Mam lepszy pomysł. Może zostaniemy tu i
potańczymy-wtrąciłam.
-Tak bez muzyki?- zaśmiał się, na co ja zrobiłam
obrażoną minę.
-Pewnie-odpowiedziałam.
Resztę imprezy spędziłam w towarzystwie Sasuke. Musiałam przyznać, że świetnie się z nim bawiłam. Po mimo
wcześniejszych wahań, na koniec mogłam stwierdzić, że dzisiejszy wieczór był
udany. Całą noc przetańczyliśmy, nawet
nie wiem skąd we mnie tyle siły. Przy tym chłopaku byłam po prostu sobą.
Wprawiał mnie w dziwne, nowe, dotąd nieznane mi uczucie. Sama nie wiedziałam co
to było, lecz nie przejmowałam się tym.
W tamtym momencie liczyło się tylko to, że stawałam się pozytywniejsza. Najbardziej z tamtej nocy, zapamiętam jedno
wydarzenie :
‘-Czym jest
szczęście?-spytał Sasuke, wpatrując się w moją twarz. Uśmiechnęłam się do
niego, na chwile zamyślając się.
-Nie wiem, to jest
trudne.-zawahałam się, krzyżując dłonie na piersi-Hmm, już wiem! Szczęście to
coś ciepłego. Na przykład, wełniany szalik w chłodny dzień. Coś, co sprawi, że
się ogrzejesz. Równocześnie przynosząc ulgę. –odpowiedziałam z westchnięciem.
-Hę? Coś
ciepłego-powtórzył po mnie, co mnie troszkę zirytowało, szczególnie, że użył
takiego samego tonu, co ja-Naprawdę z ciebie świruska.
-A ty jesteś
idiota!-odgryzłam się mu, krocząc w stronę tarasu.
-Poczekaj!-krzyknął, a
ja przyśpieszyłam tempo chodu. ‘
Po raz pierwszy zrozumiałam, co to znaczy być
szczęśliwą, kiedy miałam siedemnaście lat.
***
Kiedy otworzyłam
powieki, ukazując światu błękit moich tęczówek nie miałam pojęcia, co się dzieję. W pomieszczeniu byłam sama,
lecz krzesło, na którym wcześniej prawdopodobnie siedział Tadashi znajdowało się w tym samym miejscu. Miałam
sporo czasu, by wszystko dokładnie przemyśleć.
Nie chciałam być tą osobą, co parę godzin temu. Teraz moje dotychczasowe
zachowanie wydawało mi się komiczne. Odgrodziłam się od wszystkich cienką,
niewidzialna linią przeszłości. Przywdziałam
na siebie grubą skorupę wspomnień,
zapominając o teraźniejszości. Tak bardzo w pamięci wyryło mi się dawne życie,
że nie widziałam nic innego, po za nim. Obwiniałam wszystkich o to wydarzenie, a
tak naprawdę większość z tych osób nawet o nim nie wiedziało. Myślę, że w końcu
zrozumiałam. Chciałam być gotowa na zmiany. Odkryłam swoje prawdziwe ja, zagubione
gdzieś w stercie wspomnień. Zapragnęłam
stać się kimś lepszym, teraz do tego
zamierzam dążyć. Chcę porzucić starą ścieżkę samotności i wkroczyć na zupełnie
inną, gdzie będę mogła cieszyć się każdym kolejnym dniem. Wiem, że wymaga to
czasu, ale wszystko jest możliwe. Wystarczy
czegoś chcieć, a osiągnie się każdy cel. Cieszyłam się, że w końcu wiem
kim jestem. Szczerze, polubiłam nową siebie. Stała się pozytywniejsza i wreszcie pozbyła się dawnego
samo-zadręczania. Pozostało jednak
pytanie: Co dalej? Stwierdziłam, że nie mogę już chodzić do tej
szkoły. Za dużo osób zraniłam, po za tym,
uniemożliwili mi zmianę. W sumie nie będę za nikim tęsknić z
wzajemnością, ale czyżby na pewno? Wśród rówieśników istniała ta jedyna osoba,
dzięki której się zmieniłam . Byłam mu
za to wdzięczna i chciałam przeprosić. Ale nie wiedziałam jak. Bałam się, że
coś pójdzie nie tak, nie po mojej myśli.
Ale jeśli znowu będę gdybać to wszystko zostanie takie samo, co za
wszelką cenę chciałam uniknąć. Skoro przechodziłam przez te katusze, to chyba
nie na darmo. Westchnęłam przeciągle, zbierając myśli .
‘ Aiko, znajdę osobę,
którą będę tak samo kochać jak ciebie. Nawet jeśli zajmie to dużo czasu.’
Nadszedł ten dzień, w którym wypełnię obietnicę złożoną
siostrze. Teraz już byłam pewna, że kocham go. Nie zamierzałam tego dłużej
ukrywać, nie było w tym żadnego celu.
Może w końcu zostanę szczęśliwa? Może
poczuję się spełniona? Odkryje kolorowe
strony życia? Podniosłam się do pozycji
siedzącej, a włosy swobodnie opadły mi na ramiona.
-Obudziłaś się.-usłyszałam głos chłopaka. Było trudne
rozmawiać z nim, po ostatnim razie. Ale nie sądziłam, że aż tak. Ale trudno,
muszę z nim w końcu porozmawiać.
-Jak widać. Tadashi, ja…-zawahałam się, spuszczając
głowę. W zasadzie co ja miałam mu
powiedzieć? –przepraszam.-dodałam na jednym tchu, czując ulgę. Takie proste
słowo, a wywołało u niego uśmiech? On
się cieszył, ale dlaczego? Nie rozumiałam go.
-Nie masz za co. To ja powinienem…
-Wcale, że nie. Nie miałbyś za co.-wtrąciłam,
zaprzeczając. Skąd u mnie taka determinacja? Jednak to nie on zawinił, tylko
ja.
-Mylisz się. To ja odrzuciłem moją przyjaciółkę, nie
chcąc stracić reputacji. Ale teraz zrozumiałem, co straciłem. Ja…-zaciął cię,
spoglądając w moje oczy.-chcę zacząć wszystko do początku, rozumiesz? Tak jakby
niczego nie było! Tak jakbym tego nie schrzanił. Ami, zapomnij o przeszłości.-tak
szybko wypowiadał słowa, że ledwo go rozumiałam.
-Uspokój się!-spojrzałam na niego błagalnie.
-Wiem, że byłem idiotą. Ale teraz chcę cię odzyskać.
Jestem egoistą, ale ja po prostu chcę byś była przy mnie.
-Dlaczego?-spytałam, a po moich policzkach powoli
spływały łzy. Po raz pierwszy nie przeszkadzały mi one, gdyż nie były oznaką
słabości, wręcz przeciwnie.
-Mówiłem coś na temat twoich łez.-westchnął rozbawiony,
siadając na krawędzi łóżka. – Kto wie? Moja wina, że jesteś dla mnie ważna?
-Nie może być.-okryłam moją twarz dłońmi, wpatrując się
w Tadashiego. Mimo, że ponownie to usłyszałam,
to tak samo jak za pierwszym razem zaskoczyło mnie. Pozytywnie, oczywiście. Chciałam mu wierzyć,
pragnęłam też spełnić jego prośbę.
-Ami, zacznijmy od początku.-powiedział spokojnie i
tyle wystarczyło. Postanowiłam w tamtej chwili, że zmienię się dla niego. Stanę
się taką samą osobą, jak kiedyś. Na
nowo wprowadzę w jego życie radość, uszczęśliwiając samą siebie. Czyżby był to
egoizm? Nie, ja po prostu chciałam cieszyć się jego szczęściem. By jego
marzenia stały się moimi i mogłabym je
urzeczywistnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz